marca 19, 2019

Paprykowe pole rośnie wokół mnie.

Paprykowe pole rośnie wokół mnie.

Dziś będzie o moim Hobby, które przerosło moje oczekiwania. Zaczęło się niewinnie:

  • od kupionej na giełdzie papryczki chilli do obiadu. 
  • Zostawionych paru ziarenek na parapecie, 
  • i wróceniu do nich po może dwóch latach. 

Minął czas... i odkryty wśród szpargałów pojemniczek z nasionami natchnął mnie do spróbowania nasiania ostrej papryki. 


Garść nasionek na legnine, a później w małych doniczkach... i co złego może się stać? Przecież to nasiona z obiadu, leżały długo zakurzone, nie wyrośnie pewnie więcej, jak parę nasionek.
Okazało się, że się srogo pomyliłem, a działka pomieściła prawie 150 krzaczków papryki chilli, na balkonie kolejnych 30 na zapas, gdyby pogoda okazała się kapryśna i balkon był przyjaźniejszym otoczeniem dla egzotycznej jak mi się wydawało papryki. Hobby tak mocno mi się spodobało, że każdy krzaczek był bliski mojemu serca i szkoda było stracić nawet jedną sadzonkę. 


Lato było wyjątkowo upalne, więc "wycieczki" na działkę odbywały się niemal codziennie by podlać moje małe poletko. Deszczu nie było widać, więc trzeba było się opiekować moim hobby zieloną konewką. Raz na jakiś czas dodawałem do wody trochę Humusu, nawozu pozyskanego przez dżdżownice amerykańskie. Powiem szczerze, że zrobił robotę, bo papryka rosła w dosyć zawrotnie szybkim tempie i nie działo się raczej nic złego, oprócz małego incydentu z kretem;p






Wielkie odkrycie i niestety zarazem zawód mojej plantacji. Czarna papryka, która miała fioletowe kwiaty i czarne papryczki... gdy były jeszcze zielone. Jak dojrzewały czerń zmieniała się w czerwień i cała magia powoli znikała. 

No i się zaczęło, zbiory przeszły moje najśmielsze oczekiwania, bo papryki było multum. Szczerze powiedziawszy to nie nadążaliśmy zbierać. Bardzo dużo oddałem rodzinie i znajomym, a nadal zostawało jeszcze dużo. Ale wiem, że ciężka praca się opłaca. 

Jeśli chodzi o ostrość, to nie było tragedii. Chili dla takiego fana papryczek jak ja jest raptem pikantne. A jedzona na surowo papryczka na polu, robiła tylko na rodzinie wrażenie, na moich kubkach smakowych już nie. 

Co zrobić z taką ilością ostrej papryki? 

Zachować na cały rok jej właściwości.

Na pierwszy rzut poszły domowe przetwory, które w tamtym czasie zabierały całe wolne popołudnia ;) ale dzięki temu powstała domowa pasta, która zrobiła furorę. 

Nie ukrywam, że każdy obdarowany słoiczkiem zajadał ją ze smakiem. Pozbycie się ziarenek w procesie produkcji pasty pozwoliło obniżyć próg ostrości pasty i dla każdego sos był przepysznym dodatkiem do kanapek, mięs czy pizzy.


Dodatkowo własnej roboty suszona zmielona papryka nadaje sosom i daniom ostrości i pięknie prezentuje się w słoiczkach z przyprawami. W nowym roku na pewno dojdą marynowane i mrożone dzieła, aby jak najlepiej zachować papryczki na cały rok.


W tym roku już ruszyłem z nasionami, pozyskane nowe odmiany od innego pasjonata z portalu wykop znacznie urozmaicą plony. Mam nadzieję, że papryczki będą równie udane jak w roku ubiegłym i jeszcze lepsza pasta wyjdzie. I w tym roku wersja very very very Hot też będzie 🤩



Wkrótce postaram się wam opisać dokładniej jak hodować, a czego nie robić w takiej domowej uprawie papryki. Pewne spostrzeżenia już mam. 

marca 17, 2019

Perfumy męskie i te idealne na prezent - Bi-es

Perfumy męskie i te idealne na prezent - Bi-es

Można dobrze pachnieć za małą kasę? Można. Ostatnio trafiłem na Bi-Esy.  Wybór spory niemal w każdej drogerii, a w moje ręce trafił jeden zapach z numerycznej serii i jeden niespodzianka.


No7 - zapach dosyć intensywny, męski, rzekłbym wyrafinowany i nawet w marę trwały. Ja czuję pomieszanie zapachu korzennego ze świeżą bergamotką. Takie dobre pomieszanie z poplątaniem.
Cena całkiem zacna, bo za 50 ml zapłacimy max 30 złotówek, także nie trzeba być milionerem i więcej na przyjemności w lodówce 🤭 - kieszeni zostanie.


Drugi flakonik dostałem w prezencie i jak widać na załączonym obrazku po niego sięgam jednak częściej. Jest mega intensywny i bardzo trwały. Z tego co wiem kupić go się raczej nie da, bo firma wyprodukowała go jednorazowo. Ale gdyby kiedyś komuś wpadł w ręce, polecam z całą pewnością. Sam gdybym miał okazję, kupiłbym na zapas. Chyba intensywność i nuty zapachowe tego wariantu  przemawiają i pasują do mnie bardziej niż No7.

Podsumowując: mając dwa warianty zapachowe Bi-Esa dla mężczyzn świetnie pachną i wyglądają. Chyba skuszę się też na inne, poszukać nowych zapachów. Myślę, że warto. Czasy gdy mężczyźni mieli pachnieć tylko brutalem dawno minęły.

A ostatnio na imieniny mamy postanowiłem sprawić jej dwie nowości i to dorwane na promce. Zadowolona bardzo 😀. Za grosze można rzec, buteleczki świetnie prezentują się na prezent. Wręcz nie trzeba już dodatkowo pakować. Świetny prezent moim zdaniem. Na pewno każda obdarowana bliska osoba będzie zadowolona. Kto nie lubi dobrze pachnieć?



marca 04, 2019

Olejków do brody ciąg dalszy... Żongler od Cyrulików

Olejków do brody ciąg dalszy... Żongler od Cyrulików

Z marką Cyrulicy znamy się już jakiś czas. Moje pierwsze olejki cyrulików dostałem od żony, a potem już było tylko z górki. Do kolekcji przybywały kolejne i kolejne. Teraz żałuję że nie zachowałem buteleczek by ustawić w rządku i wam teraz pokazać. Ze wszystkich najczęściej pojawiał się Żongler... o cytrusowym zapachu.  Jak dla mnie jeden z ciekawszych olejków jaki zakupiłem i bardzo lubię do niego wracać. Zaopatruję się tam także w mydła, ale to już oddzielny temat.



Oczywiście nie mogło mnie też zabraknąć w brodatej strefie na Targach Beauty Days gdzie miałem okazję pogadać z właścicielami trochę o marce, trochę o brodzie, a trochę o życiu;) zresztą właśnie takie Targi są fajną okazją do znalezienia nowych produktów porozmawiania o nich i podzielenia się opiniami. W tym roku też pewnie będzie kierunek Nadarzyn. 


Co do samego olejku to ma mega intensywny zapach, który po użyciu utrzymuje się mega długo. Fajnie nawilża, broda staje się miękka i miła w dotyku. Przestaje straszyć niesfornymi włoskami sterczącymi w każdym kierunku. Moim zdaniem jest to najlepszy olejek, który do tej pory miałem. Ciężko mi dyskutować o składzie, ale moja brodą po użyciu Cyrulików najlepiej się czuje. 


Kilka słów od producenta:

Tradycyjny olejek bezzapachowy dedykowany mężczyznom z bardzo wrażliwą cerą, ze skłonnościami do alergii. To znakomite rozwiązanie dla facetów przywiązanych do zapachu swoich perfum, którzy obawiają się, że woń olejku mogłaby się z nimi kłócić.
Olejek delikatnie pielęgnuje Twoją brodę, pozostawiając ją miękką, podatną na układanie oraz przyjemną w dotyku.


Przypomnę, że Cyrulicy to nie tylko brodate kosmetyki i akcesoria, ale także świetne brodate koszulki. Polecam zajrzeć;)
Copyright © 2016 Okiem Realisty , Blogger